źródło: W.A.B. |
Zawsze twardo stąpałam po ziemi. Historie o miłości nigdy nie były moimi książkowymi faworytkami.
Na lekturę Zapachu czekolady zdecydowałam się…przypadkiem...
Do książki podeszłam bardzo sceptycznie. Nawet podwójnie nieufnie, mając w pamięci nieudaną przygodę z książką Jo Baker , o której możecie przeczytać tu.
Tym razem, poczułam, że książka wciągnęła mnie bez reszty. Historia miłości głównego bohatera i jego ukochanej, została opowiedziana w tak delikatny i elegancki sposób, że zawładnęła moim sercem.
Sceny opisujące rodząca się miłość głównego bohatera, jej etapy i sposób starania się o ukochaną, został doskonale przelany na papier.. Dla mnie jest to idealna mieszanka ówczesnej mentalności, elegancji oraz talentu pisarskiego autora, który niczego w swojej książce nie zepsuł.
Bardzo dawno nie czytałam tak subtelnej, a jednocześnie naszpikowanej emocjami historii. Na pewno wiele wspólnego z całym klimatem książki, miała doskonale odmalowana sceneria stolicy Cesarstwa Austro - Węgier. Czułam się jak towarzysz moich bohaterów, pracownik fabryki czekolady i zwykły mieszkaniec Wiednia.
Niemieckiemu pisarzowi, co nie jest łatwe, udało się zawładnąć moim sercem. Napisana przez niego historia miłosna, tak pysznie okraszona czekoladą, na zawsze zapadła mi w pamięć i będzie jedną z tych historii, do których będę wracać.
Ewald Arenz –
uznany niemiecki pisarz.
Ja takie historie uwielbiam ;)
OdpowiedzUsuń