O Magdalenie Witkiewicz usłyszałam już na samym początku prowadzenia bloga. Moja droga do zapoznania się z twórczością Magdaleny Witkiewicz była długa i dosyć kręta.
Pólka z napisem „Literatura obyczajowa” zwykle jest przeze mnie omijana. Po roku pandemii poczułam, że pora zbliżyć się do tej półeczki. Potrzebowałam książki, która pomoże mi się odprężyć po bardzo trudnym i stresującym roku w moim życiu zawodowym.
Jak już wspomniałam o Magdalenie Witkiewicz słyszałam już wcześniej. Czytałam sporo opinii o twórczości autorki. Skoro inne Czytelniczki utwierdzą, że Magdalena Witkiewicz poprawia humor i daje nadzieję, to postanowiłam sprawdzić, co oferuje mi popularna polska pisarka książek obyczajowych.
Swoją przygodę postanowiłam, rozpocząć od powieści Jeszcze się kiedyś spotkamy. Historia Justyny i jej babci wciągnęła mnie bez reszty.
Razem z Justyną przeżywałam jej rozterki sercowe zawirowania życiowe. Cieszyłam i smuciłam się razem z nią. Razem z młodą bohaterką odkrywałam historię jej rodziny. Jako osoba z wyksztalceniem historycznym bardzo uważnie czytałam rozdziały powieści, których akcja działa się w trakcie II Wojny Światowej. Muszę przyznać, że autorka świetnie się spisała. Fantastycznie udało jej się oddać ducha tamtych dni. Poza tym autorka naprawdę postarała się o uwiarygodnienie całej akcji. W książce znajdują się cytaty z oryginalnych dokumentów z tamtych czasów. Nazywa ulic z tamtego okresu zgadzają się ze źródłami. Nawet repertuar kinowy zgadza się z tym, co naprawdę puszczano wtedy w kinach.
Historia życia Adeli, Franciszka i ich przyjaciół to swojego rodzaju lustro, w którym swoje małe prywatne historie może rozpoznać wiele Polek i Polaków, którym przyszło żyć w tamtych trudnych czasach. Cała historia, mimo tragicznych fragmentów, niesie nadzieję na lepszą przyszłość.
Bardzo polecam książkę Magdaleny Witkiewicz Jeszcze się kiedyś spotkamy.
P.S. To nie jest ostatnia recenzja książki Magdaleny Witkiewicz na blogu 😊
Komentarze
Prześlij komentarz