źródło: Znak Literanova |
Osobom, które czytają dużo polskiej prozy, przedstawiać
Grażyny Plebanek nie muszę. Dla mniej zorientowanych napiszę, że autorka jest
uznawana za jedną z najlepszych współczesnych polskich pisarek. Ma na swoim
koncie kilka sukcesów literackich.
Dlatego, z ogromną ciekawością, sięgnęłam po Panią Furię.
Postawiłam temu tytułowi poprzeczkę szalenie wysoko. Nie będę też ukrywać, że podchodziłam
do powieści kilkakrotnie. Po skończonej lekturze mam nieczo mieszane uczucia.
Powieść
jest mocna. Widać, że autorka nie chciała „prześlizgnąć się” na swojej opinii.
Chciała napisać książkę, która będzie czytelnika uwierać i zmuszać do
intelektualnego wysiłku. Udało się. Tylko dlaczego nie mogłam powstrzymać
nawrotów permanentnego znużenia?
Ale zacznijmy od początku. Pani Furia to książka szalenie aktualna.
Porusza bardzo ważne aspekty związane z imigracją, integracją i akceptacją
obcych. Mowa w niej o nienawiści, gniewie, upokorzeniu, a także o nieufności i
wrogości wobec osób, które różnią się od nas pochodzeniem, wiarą, czy kolorem
skóry. Temat ważny i poruszający najdelikatniejsze kwestie związane z akceptacją
i istotą zachowania zwanego tolerancją.
Pani Furia to gniew i chęć odegrania się za upokorzenia, to
wkurzenie na świat i ludzi za ich małość i brak zrozumienia oraz tolerancji.
Powyższe uczucia kłębią się i rosną w sercu głównej bohaterki, a także w
głowach jej rodziny. Osób traktowanych w Belgii jak zło konieczne. Za bycie
odmiennymi. W miejscu swojego zamieszkania stają się obywatelami drugiej
kategorii. Mechanizmy opisane w książce są bardzo prawdziwe, ale też bardzo
smutne i zmuszające do refleksji nad kształtem europejskiego społeczeństwa.
Jak czytacie, ta książka porusza ważne tematy i naprawdę
jest o czymś. Ale jakoś nie wzbudziła mojego „wow”. A może po prostu
przytłoczyła mnie jej treść?
Bardzo dziękuję Wydawnictwu Znak Literanova za egzemplarz książki do recenzji.
Grażyna
Plebanek – dziennikarka, felietonistka, pisarka.
Komentarze
Prześlij komentarz