źródło: Marginesy |
Historia napisana z rozmachem i co ważne, z dużą znajomością tematu.
Książka jest świetnym źródłem informacji o życiu w siedemnastowiecznej Hiszpanii, gdzie szalała rewolucja religijna, a macki straszliwej Inkwizycji sięgały dosłownie wszędzie.
Autorka z wielką pasją wplotła w fabułę losy dwóch dziewcząt urodzonych dokładnie tego samego dnia. Dziewcząt, które różni wszystko – pochodzenie, wykształcenie oraz to jaki los został im wyznaczony.
Mowa o Marie Louise d'Orléans, na okładce nazwanej Marie Louise de Bourbon. Dlaczego nazywam ją inaczej? Po prostu uściślam. Była Marią Ludwiką z Burbonów, ale przysługiwał jej też tytuł d’Orléans z racji tego, że była córką księcia Orleanu. Była też bratanicą Króla Słońce. Tytułowe drzewka pomarańczowe były jedną tych rzeczy, za którymi tęskniła już jako królowa Hiszpanii.
Czasy, w których przyszło żyć królowej i drugiej bohaterce książki Francisce de Luarca, były bardzo niebezpieczne i należą do jednych z najtrudniejszych okresów w historii Hiszpanii. Dowodem na to są losy wspomnianej wcześniej Francisce, córki hodowcy jedwabników, która zostaje osadzona w więzieniu za miłość do człowieka duchownego stanu.
Jednak i królowa nie wiedzie szczęśliwego życia. Jej małżeństwo nie jest szczęśliwe, a jej życie kończy przedwczesna śmierć, której przyczyny pozostają niejasne do dziś. Obie bohaterki, choć tak od siebie różne, to kobiety ciężko doświadczone przez los, które pragnęły miłości, a dostały od losu jedynie ból i cierpienie.
Warto zagłębić się w tę niespiesznie płynąca opowieść, by nie tylko wzruszyć się i zadumać nad losem kobiet sprzed wielu stuleci, ale też by poszerzyć nieco wiedzę na temat kraju, który dziś kojarzy nam się ta lekko i przyjemnie.
Kathryn
Harrison- amerykańska pisarka.
Komentarze
Prześlij komentarz