źródło: Prószyński i S-ka |
Listy z dziesiątej wsi nie są zwyczajną książką o kobiecie dla kobiet.
Mimo, że dużo uwagi poświęcamy porzuconej przez męża Beacie, która najchętniej schowałaby się w mysiej dziurze, gdzieś na krańcu świat, to nauka życia i nadzieja przychodzą z zupełnie innej strony.
Otrzeźwieniem zaś nie jest w pierwszej kolejności życie w postaci niezapłaconych rachunków i pusty portfel, ale historia babki Beaty, o której dowiadujemy się z tytułowych listów z dziesiątej wsi.
Babcia Basia - znana Beacie jako kobieta prosta, chłodna i zdystansowana, okazuje się być zgoła odmiennym człowiekiem. Kochana, z wzajemnością, przez „niedobrego Stacha”, któremu na przestrzeli lat zwierza się ze swojego pełnego przeciwności i ciężkiego życia.
Historia zaskakująca, niebanalna. Jest jak „puszczenie oka” do czytelniczek, które oczekują zapewne pozytywnej historii ze szczęśliwym zakończeniem. Nic z tego. To realna, twarda historia prawdziwego życia, które kołem się toczy. Raz jest dobrze, raz lepiej, raz gorzej, a najczęściej jak najgorzej. I to nie zmienia się mimo upływu lat. Czy spotyka to Basię, czy Beatę, czy spotka jakąś Kasię, zawsze będzie wyglądało podobnie.
Agnieszka Olszanowska pisze ciekawie, prosto, na przyzwoitym poziomie. I udowadnia, że literatura dla kobiet, nawet jeśli nie ocieka lukrem, to jest interesująca dla czytelnika.
Bardzo dziękuję Wydawnictwu Prószyński i Ska za egzemplarz książki do recenzji.
Agnieszka Olszanowska - autorka przede wszystkim powieści
dla dzieci i młodzieży.
Komentarze
Prześlij komentarz