źródło: Stara Szkoła |
Świnki morskie wyszły spod pióra czeskiego pisarza lata temu, ale po ich lekturze mam wrażenie, że powinny być obowiązkową lekturą dla wszystkich. Szczególnie w obecnych czasach.
Ludvík Vaculík, pod płaszczykiem lekkiej opowieści, zbliżonej nieco językiem do historii da dzieci, stworzył fabułę, która jest dla mnie wielkim ostrzeżeniem przeciw nadużyciom władzy. Nadużyciom dokonywanym przez jednostkę mającą się za istotę wyższą nad istotami dla niego niższej rangi. Brzmi znajomo?
Opowieść rozpoczyna się niezwykle zwyczajnie. Pewien bankier z Pragi zakupuje dla swojego syna świnkę morską. Ten żywy prezent bożonarodzeniowy, nie tylko daje chłopcu radość, ale sprawia, że jego ojciec zaczyna małemu stworzeniu poświęcać coraz więcej czasu…
Brzmi lekko i przyjemnie prawda? A efekt końcowy jest taki, że po zakończeniu lektury, uświadamiamy sobie powagę tej książki. Dlaczego? Wspomniany już bankier nie poprzestaje jedynie na głaskaniu zwierzątek. Jego radosna fascynacja przeradza się w obłęd. Z sadystyczną satysfakcją sprawia cierpienie i bawi się swoją władzą i wyższością. Delektuje się swoim nieograniczonym panowaniem.
Świnki morskie to przewrotnie napisana historia, która skłania do myślenia, Jest świetną analizą psychologicznej natury człowieka. Udowadnia, że zło i najgorsze instynkty tkwią w każdym z nas, a ujawniają się w bardzo nieoczekiwanym momencie. Nigdy nie wiadomo, co stanie się impulsem do czynienia zła i okazywania dominacji nad drugim człowiekiem.
I mam takie nieprzyjemne poczucie, że cyklicznie w naszej historii zdarza się taki bankier, który bawi się swoimi świnkami…
Ludvik
Vaculik - pisarz, felietonista i publicysta. Zaliczany do najsłynniejszych
pisarzy czeskich dwudziestego wieku.
Faktycznie brzmi dosyć zwyczajnie, ale widać, że książka ma drugie dno ;)
OdpowiedzUsuń