Ostatnia
wola autorstwa Joanny Szwechłowicz jest wyśmienitą lekturą kryminalną w
stylu retro. Wielbiciele stylu Agathy Christie znajdą w niej wszystko, co
najlepsze w klasycznej powieści kryminalnej - grupę nietuzinkowych i
odróżniających się od siebie bohaterów, z których każdy ma cos do ukrycia i
kłamie jak potrafi najlepiej oraz tajemnicze zabójstwo.
Nawiązanie do I nie było już nikogo, mistrzyni
powieści kryminalnej, jest oczywiste, ale Joanna Szwechłowicz tchnęła ducha świeżości
we wszystkim znaną historię. Co najciekawsze, znaną wszystkim opowieść
kryminalną wykorzystała jako świetną inspirację do ukazania polskich realiów
życia oraz mentalności polskiego społeczeństwa w przededniu wybuchu II Wojny Światowej.
Zresztą, powieść Christie wydaje mi się tutaj nie jedyną inspiracją dla tej książki. Położenie baronowskiej posiadłości w pobliżu niemieckiej granicy nasunęło mi związki z serialem Pogranicze w ogniu, a potwierdzeniem tej tezy wydaje się być postać jednego z krewniaków baronowej. Osoba rodzinnej pisarki i jej córki wygląda mi jak nawiązanie do kobiecych figur polskiej literatury okresu międzywojennego oraz twórczości Kornela Makuszyńskiego. Dodatkowo we wnętrzach pałacu Korzyckich czuło się nieprzystępną atmosferę pałacu Michorowskich z przedwojennej ekranizacji powieści Heleny Mniszkówny.
Jeszcze jednym
elementem, oprócz fabuły, który uwiódł mnie, jako czytelnika, jest język Ostatniej woli. Lekki, barwny, staranny
i bogaty w słownictwo, którego już dawno nie spotyka się w książkach.
Ostatnia wola jest przezabawną opowieścią
o grupie krewnych baronowej Wirydianny Korzyckiej, którzy przybywają do
posiadłości baronowej na jej wyraźne zaproszenie. Wedle sugestii starszej Pani,
w trakcie ich pobytu w pałacu, zostanie odczytany testament starszej pani, a
ona sama zamierza rozstać się z życiem. Rzeczona baronowa jest osobą, delikatnie
rzecz ujmując, oryginalną w sposobie bycia, zawsze mówiącą prawdę prosto w oczy bez oglądania się na przykre konsekwencje wypowiadanych przez siebie słów. Jej
krewni zaś, to zbieranina powinowatych wyciągniętych z listy krewnych
baronowej oraz jej zmarłych małżonków, dobranych w osobliwą grupę według
specyficznego poczucia humoru baronowej.
Jaśnie Pani nie
zawodzi, jest wyjątkowo uszczypliwa i złośliwa dla wszystkich bez wyjątku, co
i tak nie zmienia faktu, że krewni mimo wzajemnych animozji i sporów są
jednakowo chętni do przejęcia spadku baronowej, choć nie wszyscy są skłonni głośno
się do tego przyznać. Przyjdzie im, jednak, spędzić ze sobą więcej czasu niż
zakładali, a na dodatek, ktoś z nich okaże się mordercą…tylko, komu przypadnie
spadek. I w tej kwestii Wirydianna nie zawiedzie…
Najnowsza
powieść Joanny Szwechłowicz to idealna kompozycja tajemnicy, błyskotliwych
dialogów i niespodziewanych zwrotów akcji, a zakończenie to najlepsza wisienka
na torcie jaką przyszło mi, ostatnimi czasy, skonsumować.
Ośmielę się stwierdzić, że poszczególne
wypowiedzi i zdania z Ostatniej woli będą mi jeszcze towarzyszyć przez długi czas, nieprzerwanie bawiąc mnie do łez.
Reasumując, czytając Ostatnią wolę, bawiłam się doskonale i z czystym sumieniem, posiadając
wehikuł czasu, mogłabym polecić tę lekturę Magdalenie Samozwaniec, która
uśmiałaby się przednio.
Joanna Szwechłowicz – z wykształcenia polonistka i socjolog. Debiutowała powieścią Tajemnica szkoły dla panien. Ostatnia wola to kolejna powieść w jej
dorobku literackim.
Komentarze
Prześlij komentarz