Sasza Załuska powraca! Drugi z Czterech Żywiołów o wybitnej profilerce jest obszerny i
bardziej wciągający, niż pierwszy. Jak
to u Bondy bywa, pełno jest retrospekcji. Przez książkę przewija się cała armia
bohaterów. Ludzi zwykłych, niezwykłych, biednych i bogatych. Łączy ich jedno -
sekrety. Te ich prywatne tajemnice składają się w mozaikę zaskakujących
wypadków wpasowujących się w wielką intrygę, w której sam środek wpada Sasza
Załuska.
O ile po
lekturze Pochłaniacza czuło się niedosyt,
szczególnie, jeśli chodzi o zakończenie, to teraz rozumiem, dlaczego. Pierwszy tom Czterech Żywiołów był zaledwie przystawką.
Danie
kolejne jest o wiele lepsze. Co prawda, znów wiele tu obyczajówki i opowieści o
małomiasteczkowym życiu, i mentalności. Za to intryga - pierwsza klasa. Po raz
kolejny nic nie działo się bez przyczyny. Jednak tym razem, znajdziemy w
książce więcej zaskoczeń i zakończenie zaostrzające apetyt na więcej.
Tym razem Sasza
Załuska intryguje sobą jeszcze mocniej. Nie jest już tylko niepijącą
alkoholiczką, pracującą w charakterze uznanej profilerki. Staje się kobietą ze
skomplikowaną i mroczną przeszłością, która rzutuje nie tylko na życie jej
samej, ale i innych ludzi. A na dodatek jej przeszłość wiąże się z główną
intrygą Okularnika.
Co jakiś czas
można stawiać sobie pytanie, kim właściwie jest Sasza Załuska? Czy jest tym, za
kogo się podaje? Pytanie zostaje wciąż otwarte. Mam nadzieje, że odpowiedź na nie
będzie swoistym „creme de la creme” Czterech
Żywiołów.
Okularnik to wielowątkowa intryga
kryminalna, pełna zakrętów i ślepych zaułków wzbogaconych podróżami w
przeszłość. Smaczku całej opowieści dodaje tło obyczajowe w szerokim rozumieniu
tego słowa. Katarzyna Bonda otwarcie i prosto z mostu pisze o małomiasteczkowym
postrzeganiu świata i sposobie na przetrwanie w tym miniaturowym gąszczu
wzajemnych powiązań.
Na dodatek
występuje tu istotny wątek historyczny, związany z działalnością polskiej partyzantki
pod dowództwem Romualda Rajsa ps. "Bury", która ma w swoim kajecie historii zapisanych kilka niechlubnych kart. Kwestie odnoszące się do czynów "Burego" i
jego ludzi wciąż są obiektem dyskusji i sporów na tle narodowościowym lub
zwyczajnie moralnym. Dla jednych "Bury" był katem, dla innych bohaterem.
Katarzyna Bonda poruszyła w książce drażliwy temat, choć ważny, może
przysporzyć jej samej paru przeciwników. Jednocześnie, wspomniany wątek
historyczny, został trafnie wpisany w fabułę Okularnika. Inna rzecz jak zostanie zinterpretowany.
Okularnik jest pozycją dla wytrwałego
czytelnika, którego nie przeraża skomplikowanie i mnogość wzajemnych relacji
oraz rozbudowana fabuła powieści. Drugi z czterech tomów Żywiołów jest mieszanką kryminału oraz powieści obyczajowej. Aż
mnie kusi dodać: z domieszką moralnego niepokoju.
Katarzyna
Bonda- dziennikarka i pisarka. Debiutowała w 2007 roku książką Sprawa Niny Frank. Jest autorką takich
książek jak: Polskie morderczynie, Zbrodnia niedoskonała, Tylko martwi nie kłamią, Pochłaniacz, Okularnik.
Czytałam ,,Pochłaniacza" teraz muszę zaopatrzyć się w ,,Okularnika", jestem bardzo ciekawa tej książki :)
OdpowiedzUsuńPolecam!
OdpowiedzUsuńBonda często wypowiada się na temat konwencji pisania kryminałów. Naśladowanie stylu Skandynawów nie oznacza, że odkryła Amerykę. Jej kryminalnym intrygom daleko do tych autorstwa znakomitych skandynawskich autorów . Nie wiem po co uparcie deprecjonuje kryminał klasyczny, pisząc na jego temat piramidalne bzdury. To nie konwencja decyduje o wartości kryminału. Dobrze przedstawione tło nie wymaga długich i nudnych opisów.
OdpowiedzUsuńSukces Bonda zawdzięcza gigantycznej i profesjonalnej reklamie. Zapewniono ją głównie "Pochłaniaczowi", dlatego "Okularnik" na listach bestsellerów radzi sobie o wiele gorzej niż pierwsza część teatrologii. W "Okularniku" jest naprawdę beznadziejna intryga a autorka skręca wyraźnie w kierunku celebryckiej ścianki.
W wielu miejscach czytałam coś takiego: "muszę przeczytać książkę tej autorki, bo jest o niej głośno". Głośno zrobiło się po "Pochłaniaczu". Poprzednie książki przeszły bez echa, dopiero teraz odcinają kupony od PR "Pochłaniacza".
W natłoku recenzji najwięcej jest klonów z blurbu Miłoszewskiego, najmniej indywidualnych opinii. Smutne zjawisko.
Do ludzi zaczyna docierać, że Bonda próbuje być wyrocznią a plecie duby smalone. To straszne, co robi z nami reklama, tyle osób uwierzyło w jej geniusz. Na szczęście moda na nią powoli przemija. Czas służy dobrym pisarzom nie celebrytom, lansującym się na każdy możliwy sposób.
Dla mnie Bonda pisze teksty o tematyce społecznej,w które wplecione są elementy kryminału.Mnie akurat "Pochłaniacz" nie zachwycił, "Okularnik" jest dla mnie ciekawszy. Z drugiej strony ja osobiście lubię czytać jej pisarstwo. Gust to indywidualna sprawa. A do blurbów podchodzę z ogromnym,ogromnym dystansem.
OdpowiedzUsuńPrzesłuchałam "Okularnika" i nie mam najlepszego zdania o umiejętnościach językowych pani Bondy. Dziennikarka, pisarka i takie zdania kwalifikujące się do humoru z zeszytów szkolnych:
OdpowiedzUsuń"miała chustkę na głowie, którą sama utkała"
"zjadł rozdrobnione przez blender (chyba blenderem?) pierogi i tej samej nocy opuścił je we śnie"
"uderzył głową o piec kilkuletniego Andrieja"
Koślawe zwroty: potępieńczy(zamiast "potępiający") wzrok, "napasione cielsko", "koń zaprzęgnięty w furmankę", "odmawiała sobie od ust", "przeszkodziłam pani do obiadu", "wypracowane ręce".
Jest taka tendencja wśród współczesnych pisarzy, żeby z dwóch frazeologizmów tworzyć jeden: "twarz szachisty" (refleks szachisty+ twarz pokerzysty), "spiorunowała go wzrokiem bazyliszka" (tu dwa grzyby w barszcz) - może to się stanie normą, ale mnie razi.
W kwestii realiów: jaką dużą trzeba mieć dłoń, żeby wziąć garść mandarynek?, w jaki sposób wykręcić numer korzystając z komórki?,kto potrafi rozciągnąć twarz (zamiast ust) w uśmiechu?
Z przykrością zaznaczam, że to tylko kilka wybranych przykładów. Od potknięć językowych w tej książce aż się roi.
Literatura jest zawsze literaturą, czy to wysoka, czy popularna. Pisarz powinien się poprawnie posługiwać narzędziem swej pracy, czyli językiem. Pisać każdy może, ale niechże pisze poprawnie, bo strasznie te potworki językowe zgrzytają.
Po panu Krzysztofie Spadło pani Bonda zajmuje mało zaszczytne drugie miejsce w rankingu pastwiących się nad polszczyzną pisarzy.
Darek_lask
Myślę, że to często wina wydawcy- redakcja i korekta pozostawiają dużo do życzenia. Z drugiej strony nie zmienia to faktu, że Bonda budzi skrajne emocje.
Usuń