Przejdź do głównej zawartości

Dzieci Hitlera. Losy urodzonych w Lebensborn - Dorothee Schmitz-Köster, Tristan Vankann

 Dzieci Hitlera. Losy urodzonych w Lebensborn to bardzo rzetelna i obszerna publikacja na temat nazistowskich ośrodków, w których czyste rasowo Niemki mogły rodzić przyszłych liderów tysiącletniej Rzeszy.

Autorka przez kilkanaście lat zapoznawała się z publikacjami, dokumentami i relacjami na temat Lebensbornu. Przeszukała dziesiątki dokumentów, odwiedziła wszystkie możliwe archiwa, czego efektem są rozdziały o historii, powstaniu, celach i poczynaniach wyżej wymienionej instytucji.


Dzięki rozdziałom teoretycznym możemy poznać bliżej szaloną ideę, jaka przyświecała Heinrichowi Himmlerowi, osobiście nadzorującemu powstanie Lebensbornu, i która towarzyszyła także tworzeniu ośrodków tej organizacji. Autorka pokazuje też w jaki sposób działała organizacja i czy istotnie zawsze postępowała jednakowo w podobnych przypadkach.

Pisze o mało znanym fakcie zabijania dzieci Lebensbornu, jeśli te wykazywały cechy upośledzenia psychicznego i/lub fizycznego. I w jak kłamliwy sposób członkowie organizacji starali się tuszować zabijanie  słabszych i chorych dzieci.
Interesujące  jest to, że w ośrodkach Lebensbornu dzieci mogły rodzić nie tylko żony SS-manów, ale też zwykłe członkinie NSDAP, które nie były w związku małżeńskim, z jakichś powodów chcące w tajemnicy urodzić dziecko, a następnie zatrzymać je lub oddać do adopcji. Trzeba tu wspomnieć fakt, że społeczeństwo niemieckie w owym czasie potępiało ciąże ze związków pozamałżeńskich, a jednocześnie państwo jako instytucja zachęcało do rodzenia dzieci.

Po urodzeniu dziecka w ośrodku kobieta była zobowiązana do karmienia piersią, mogła czasowo przebywać z dzieckiem w ośrodku. Jeśli matka pełniła jakąś funkcję przydatną dla organizacji (pielęgniarka, lekarz) mogła przebywać w ośrodku z dzieckiem przez wiele miesięcy, ewentualnie zmieniając ośrodek na ten, w którym akurat była potrzebna do pracy. Dzieci pozostawione w ośrodkach przez matki oddawane były do adopcji, przebywając wcześniej w domach dziecka należących do organizacji.

Autorka wspomina też o innej działalności Lebensbornu, dotyczącej odrywania dzieci, pochodzących z terenów okupowanych, od ich biologicznych rodzin, badaniu ich pod kątem rasowym, a następnie zniemczaniu,poprzez zakaz mówienia w języku ojczystym, zmianę imion i nazwisk, przymusowej nauce niemieckiego i w ostatecznym akcie oddawania tych dzieci w adopcję do niemieckich rodzin, które miały za zadanie wychować je na prawdziwych Niemców.

Najobszerniejszą część książki stanowią spisane rozmowy z dziećmi (dziś osobami starszymi) urodzonymi w ośrodkach Lebensbornu. Z rozmów wyłania się obraz ludzi zagubionych, rozżalonych, szukających swojego miejsca, swoich korzeni, próbujących sobie logicznie wytłumaczyć miejsce swojego urodzenia i sposób postępowania swoich rodziców, borykających się z piętnem „nazistowskich dzieci”. Wielu z nich nie jest nawet do końca pewnych swoich dat i miejsc urodzenia oraz nazwisk swoich ojców. Większość z nich do dziś przeżywa traumę pobytu w sierocińcach Lebensbornu. W dzieciństwie mieli problem z prawidłowym rozwojem mowy, okazywaniem emocji, cierpieli na tzw. chorobę sierocą. Czuli się odepchnięci i zagubieni. Dodatkowym nieszczęściem dla wielu z nich była adopcja. Bardzo często rodziny zastępcze pozbywały się swoich wychowanków, ponieważ ci nie spełniali ich oczekiwań i sprawiali kłopoty wychowawcze. Mam wrażenie, że dodatkową krzywdą dla tych ludzi była surowość wychowania z jaką zetknęli się w dzieciństwie. Niewielu z nich doświadczyło prawdziwej i szczerej troski, i miłości.

Ci starsi ludzie, często z białymi plamami w życiorysach, stykali się także ze zmową milczenia na temat Lebensbornu, zarówno ze strony rodziców biologicznych jak i rodzin zastępczych, co  potęgowało jeszcze ich poczucie wyobcowania. Kilkoro z nich nigdy nie usłyszało prawdy o okolicznościach swojego przyjścia na świat od swoich matek. Wiele matek Lebensbornu wstydziło się po zakończeniu wojny mówić o tym jak i gdzie urodziły swoje dzieci, bądź też nie uznawały za konieczne, by o tym mówić. Duża część z nich rodziła swoje dzieci w tych ośrodkach z ideologicznego przekonania o słuszności swojego wyboru.

Książka jest ważnym świadectwem tamtych lat. Przygnębiającym źródłem opowieści o zaślepieniu ideologicznym, bądź złych wyborach, których skutki odczuwają w latach późniejszych ich potomkowie.


Dorothee Schmitz-Köster – niemiecka publicystka i pisarka, od lat bada i pisze na tematy związane z Lebensbornem.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

BONY PREZENTOWE - PRAKTYCZNY PRZEWODNIK - aktualizacja 2020!

źródło: google Na myśl o prezentach robi Ci się słabo? Czy bony prezentowe to idealne rozwiązanie Twojego problemu? Są neutralnym prezentem dla każdego, na dodatek na każdą kieszeń i każdą okazję, ale UWAGA! Bony znajdujące się w ofercie księgarń, działających na polskim rynku, mają różne formy, różne wartości i różnią się sposobem zakupu oraz użycia! O wszystkich PUŁAPKACH bonów prezentowych przeczytacie w tym poście.

Tatuażysta z Auschwitz - Heather Morris

Wydawnictwo Marginesy „Tatuażysta z Auschwitz „to kolejna pozycja, po którą zdecydowałam się sięgnąć a potem opisać na blogu.  Przyznam się Wam szczerze, że długo zastanawiałam się czy warto tej książce poświęcić czas. Od jakiegoś czasu panuje moda na książki typu prawdziwe historie. Nie tylko za granicą, ale także i w Polsce.

Jeszcze się kiedyś spotkamy - Magdalena Witkiewicz

  O Magdalenie Witkiewicz usłyszałam już na samym początku prowadzenia bloga. Moja droga do zapoznania się z twórczością Magdaleny Witkiewicz była długa i dosyć kręta. Pólka z napisem „Literatura obyczajowa” zwykle jest przeze mnie omijana. Po roku pandemii poczułam, że pora zbliżyć się do tej półeczki. Potrzebowałam książki, która pomoże mi się odprężyć po bardzo trudnym i stresującym roku w moim życiu zawodowym.