Dzień
gniewu to opowieść o jednym z najważniejszych dni w burzliwej historii
Królestwa Hiszpanii. Dos de mayo (w języku hiszpańskim znaczy drugi maj) był
dniem, w którym wybuchło powstanie ludowe w Madrycie. W zamieszkach brały przede wszystkim udział osoby z
najniższych warstw społecznych: rzemieślnicy, prości robotnicy, biedota. Powstanie
zebrało krwawe żniwo wśród mieszkańców Madrytu. Pociągnęło za sobą falę
represji i ucieczek poza granice Hiszpanii.
Niestety Reverte
nie wyjaśnia, mniej zorientowanemu w
historii Hiszpanii czytelnikowi, jakie dokładnie były powody wybuchu zamieszek
na ulicach Madrytu tamtego majowego dnia tysiąc osiemset ósmego roku.
Mówi tylko o
głównym powodzie, to jest o stacjonowaniu wojski napoleońskich na terenie Półwyspu
Iberyjskiego oraz samego miasta. Wielka szkoda, że nie objaśnia czytającemu, że
od tysiąc osiemset siódmego roku toczyła się na terenie królestwa wojna o
niepodległość, która nazywana jest też wojną na Półwyspie Iberyjskim. Nastąpiła
ona w skutek porozumienia Hiszpanii ,
Portugalii i Wielkiej Brytanii przeciwko Francji, której w owym czasie
przewodził Napoleon Bonaparte, a jego podboje na terenie Europy zwane są
wojnami napoleońskimi. Tak, więc majowe zamieszki w Madrycie są kolejnym ogniwem w łańcuchu zdarzeń.
Hiszpańska
ludność sprzeciwiła się okupacji francuskiej na terenie swojego kraju, ale jak
to w dziejach bywa, część hiszpańskiego społeczeństwa biernie przyglądała się
sytuacji politycznej swojego kraju, bądź prezentowała postawę ugodową i
wyrażała chęć współpracy z przedstawicielami Republiki Francuskiej.
Z książki
wyłania się obraz krwawej apokalipsy jaka nastąpiła tamtego dnia na ulicach
Madrytu. Z zacięciem kronikarza opowiada nam historię i poczynania
poszczególnych oddziałów powstańczych. Zaznajamia nas z osobistymi historiami
poszczególnych uczestników zamieszek. Stara się pokazać postawę armii francuskiej,
w tym oddziałów Joachima Murata, który u boku wiernych mu żołnierzy brutalnie tłumił
zamieszki. Odnoszę wrażenie, że w książce brakuje szerszego opisu postaci
historycznych, które należały do dowództwa dławiącego ludowe powstanie. Wiele
dowiadujemy się o osobach walczących za Hiszpanię, poznajemy nawet ich myśli, a
jeśli chodzi o drugą stronę ta informacja jest nazbyt zdawkowa, co może u
czytelnika nie interesującego się historią, wywołać zamęt a nawet znudzenie, a
w konsekwencji porzucenie lektury.
Poznajemy
historię wojskowych, którzy przyłączyli się do ludności Madrytu i razem z nimi
walczyli przeciwko Francuzom. Ukazuje ich, jako bohaterów, ludzi, którzy biorą
pełną odpowiedzialność za swoje czyny i ponoszą za nie najwyższą cenę - śmierć.
Przekaz jest jednoznaczny: mamy ich podziwiać. Właśnie to „kłuje„ w tej książce,
jest aż za nadto jednoznaczna. Brakuje mi w niej niedomówień, bardziej
skomplikowanych postaci. Podział na dobrych i złych jest nużący.
Szkoda, że Arturo
Pérez-Reverte postanowił opisać drugi dzień maja tysiąc osiemset ósmego
roku z iście kronikarską dokładnością, nie wychodząc poza informacje zawarte w
literaturze tematu. Dopisał tylko i wyłącznie dialogi, które trzymają się
ustalonej relacji historycznej. Może gdyby zechciał dopisać do prawdziwych
wydarzeń więcej fikcji literackiej, stworzyć wielowymiarowe postaci na miarę
wielkiej powieści, powstałaby książka ciekawsza, barwniejsza, bardziej
wciągająca, a tak czytamy ją jak kronikę przepełnioną niezliczoną ilością
nazwisk i ulic, o nazwach, które wywołują bardziej znudzenie niż ciekawość. Do tego brak w niej przypisów objaśniających kontekst historyczny dla mniej zorientowanego czytelnika.
Arturo Pérez-Reverte- hiszpański dziennikarz i reporter wojenny, pisarz, jego powieści odniosły sukces w wielu krajach na świecie , część z nich doczekała się ekranizacji. Jest autorem, między innymi : Huzara, Szachownicy flamandzkiej czy Królowej Południa.
Komentarze
Prześlij komentarz