Ostatnia
arystokratka to najzabawniejsza powieść, jaką miałam możliwość przeczytać
od czasów, prześmiesznej dla mnie, książki Joanny Chmielewskiej Wszystko czerwone.
Tytułowa arystokratka
to młodziutka Maria Kostka, córka hrabiego Kostki i jego amerykańskiej żony Vivien. W wieku dziewiętnastu lat Maria wraz z rodzicami przeprowadza się ze
Stanów Zjednoczonych do Czech, aby objąć w posiadanie, zagrabiony przez
komunistów, rodowy zamek- Kostkę.
Młoda hrabianka
jest przenikliwym obserwatorem z ogromnym dystansem do otoczenia. W zabawny i ironiczny sposób opisuje przywary
i wady swoich rodziców oraz ich zamkowych współpracowników.
Z całej rodziny to
właśnie Maria najlepiej przystosowuje się do nowych warunków życia i związanych
z tym trudności. Z ogromnym humorem znosi ekscentryczne i nieodpowiedzialne
zachowania swoich rodziców. Próbuje wpływać na skąpego i nieprzystosowanego do
rzeczywistości ojca, strofuje żyjącą w świecie Lady Di matkę, której jedynym
celem jest bycie hrabiną oraz jazda na zakupy. Tylko ona dostrzega, że życie
arystokracji to nie jest tylko
mieszkanie w starym zamku. Trzeba przecież z czegoś żyć. Ale jak zarobić pieniądze,
jeśli do pomocy ma się starego kasztelana, który swoim myśleniem zatrzymał się
w czasach feudalnych, a turystów (jedyne źródło dochodu dla zamku) uważa za
dopust boży? Na dodatek do „służby” jaśnie państwa zalicza się kucharka z
nadszarpniętym układem nerwowym (przynajmniej umie gotować) i ogrodnik –
niespełniony artysta. Czy z takiej drużyny można zmontować zgrany zespół
zamkowego przedsiębiorstwa? Próby trwają. Jakie będą tego ostateczne skutki dowiemy się
w drugiej części tej przezabawnej książki – Arystokratka
w ukropie. Już nie mogę się doczekać premiery!
Ostatnia arystokratka to zbiór zabawnych
sytuacji, ironicznych wypowiedzi podlanych obficie sosem absurdu. Nie
doszukujcie się logiki w niektórych sytuacjach. Ta książka to opowieść o
ludzkich przywarach, o amerykańskim i czeskim postrzeganiu świata. Te różne
wizje otoczenia w zetknięciu ze sobą nawzajem, pokazują wzajemne postrzeganie
się tych dwóch diametralnie różnych od siebie narodów. Jednak ta konfrontacja
kulturowa pozbawiona jest jadu i negatywnych odniesień.
Autor wykazał
się niemałą błyskotliwością w tworzeniu tak różnej, przezabawnej i w pewnym
sensie genialnej plejady postaci. Podejrzewam, że czerpał ze swojego
doświadczenia zawodowego, pracy zamkowego kasztelana. W ciekawy sposób odniósł się do postrzegania
arystokracji w społeczeństwie. Podobno Czesi nie lubią szlachty. Tylko jak nie
lubić tej szóstki dziwaków, kiedy są tak zabawni, że co chwilę nie można powstrzymać
się od śmiechu?
Evžen Boček - debiutował w 1999 roku pod pseudonimem Jan Bittner powieścią Dziennik
kasztelana.Pracuje jako kasztelan na jednym z zamków na Morawach.
Książka mnie nie zainteresowała, więc jej nie przeczytam. Ale muszę przyznać, ze bardzo ciekawie piszesz :)
OdpowiedzUsuńhttp://zapach-stron.blogspot.com/
Mam nadzieję, że kiedyś znajdziesz tu interesującą książkę:)
OdpowiedzUsuń